Kołobrzeski Spleen

7 paź 2009

Zasada numer cztery

Tytułowy spleen mnie dopadł razem z jesienią, co nadeszła jak niechciany gość bez choćby pół litra. Zeszły tydzień wpędził mnie w takiego lenia, że nawet na kosza się nie wybrałem, a to już jest POWAŻNE naruszenie zasady numer cztery. Bo zasada numer cztery mówi - będziesz chodził na kosza.

I wskazówka na wadze przekroczyła niespodziewanie magiczną liczbę. Całe życie mówiłem, że trudno mi przytyć. No to chyba wszedłem w okres życia gdzie nie wydaje się to trudne. Ot, żre się i już. Ale spokojnie, spokojnie - najpierw masa potem rzeźba jak mawiają bywalcy siłowni. Tylko, że niecały rok temu jeszcze z ledwością byłem w stanie zapakować do kosza, a teraz jakoś trudniej się z ziemi oderwać. Ale to na bank wina butów. It's gotta be the shoes!

Ale Dominika jest moim światełkiem w tunelu, że da się jakieś buty dzięki niej zdobyć. W ulubionych mam ich już 20. Założyć fundację chyba muszę. Oddaj 1% na buty dla fanatyka.

Brak komentarzy: