Kołobrzeski Spleen

19 sie 2009

Środa

Śniła mi się zima. Wstałem rano i był śnieg. Mówię, kurde, wczoraj jeszcze był w miarę plażowy dzień, a dziś już śnieg. I po to czekałem tyle czasu na sezon? Na słońce? I znowu muszę planować jakieś orienty, żeby poczuć trochę lata? Emigruję. Że też nie wyjechaliśmy do tego Doha kilka lat temu, mając zapewnioną robotę w jednym z sieciowych hoteli. Ale może to i lepiej. Coś media ostatnio mówią, że Qatar niewypłacalny.

I jakoś mniej piszę, więcej czytam. Telewizora używam do podejrzenia co dzieje się w Berlinie na mistrzostwach. Wczoraj, jednym tchem, pożarłem "451 stopni Fahrenheita".
Daj ludziom konkursy, które można wygrywać pamiętając słowa popularnych przebojów, nazwy stolic stanowych i ile kukurydzy wyhodowano w Iowie w ubiegłym roku. Napchaj ich niezapalnymi faktami, wbij w nich tak cholernie pełno suchych faktów, żeby czuli się nasyceni i niebywałe “zdolni” posiadając taką wiedzę. Wtedy będzie im się zdawało, że myślą, i będą mieli poczucie ruchu nie poruszając się. I będą szczęśliwi, ponieważ fakty tego rodzaju nigdy się nie zmieniają. Nie dawaj im żadnego śliskiego materiału w rodzaju filozofii czy socjologii, by wiązała te fakty. W ten sposób osiąga się tylko melancholię. Człowiek, który potraf rozłożyć na części ścianę telewizyjną i złożyć ją z powrotem, a większość ludzi w dzisiejszych czasach to potrafi, jest szczęśliwszy od tego, który usiłuje obliczyć, zmierzyć i rozwiązać zagadkę wszechświata, bo tego nie da się obliczyć i rozwiązać, a człowiek czuje się potem tylko diabelnie przygnębiony i samotny.

Jak ktoś toleruje e-booki to książka jest chociażby tutaj.

Brak komentarzy: