Kołobrzeski Spleen

20 sie 2007

Profesjonalizm

Profesjonalizm. W firmie składa się na niego wiele szczegółów. Pamiętam jak niespełna dwa lata temu nasza firma architektoniczna została wezwana do okolicznego miasteczka przez inwestora, który chciał zaadaptować lokal na aptekę i szukał projektanta tego zadania. Na wstępną inwentaryzację zjawiliśmy się tam z popularną ‘metrówką’ żeby zmierzyć to i tamto. W obecności inwestora staraliśmy się tym dziadostwem zmierzyć wysokość lokalu, który okazał się być prawie katedrą. Po zmaganiach, które musiały wyglądać żałośnie w końcu wysokości zmierzyć się nie udało, a inwestor już się więcej nie odezwał:) Kilka dni później kupiłem miernik laserowy. Robi zdecydowanie większe wrażenie i ułatwia życie:)

Przypomniałem sobie tę historię w piątek, kiedy to zjawiła się u nas młoda para z Krakowa, która dzień wcześniej kupiła dom w kołobrzeskiej dzielnicy uzdrowiskowej za 450 tysi. Spodziewaliśmy się ich i wszystko miało być dopięte na ostatni guzik. Pełna wycena projektu, umowa czekająca w komputerze na ewentualną korektę oraz rachunek. 1,5 godziny nerwowych negocjacji, które zakończyły się sukcesem. Gdy przyszło do drukowania umowy okazało się, że skończył się czarny tusz w drukarce. Parodia. Wychodząc, goście z Krakowa przyznali, że po raz pierwszy podpisywali umowę wydrukowaną w kolorze niebieskim. Sorry:) No i teraz szukam drukarki laserowej. Albo jakiejkolwiek innej co przynajmniej sygnalizuje brak tuszu.

Za to weekend upłynął pod znakiem lokali miejskich oraz grillów ogrodowych:) Ustawiliśmy się z moim dobrym znajomym ze studiów i jego nową, egzotyczną, tajską kobietą. Dowiedziałem się, że założyli firmę, która zajmować się będzie sprowadzaniem taniej siły roboczej z krajów azjatyckich. Tak więc uspokajam was – te stadiony powstaną:)

Co do grilla to ostatnio znudzony ciągłymi kiełbaskami, kaszankami, szaszłykami czy nawet karkówką z grilla postanowiłem wprowadzić nową potrawę – hamburgera. Poszperałem trochę w przepisach, spróbowałem i muszę przyznać, że efekty przerosły najśmielsze wyobrażenia. Amerykański przysmak zrobił niebywałą furorę, nawet wśród tych najstarszych, a fakt że je się to łapami i komponuje się własnego giganta z dostępnych warzyw przysparza wiele frajdy. Pomyślałem więc, że uraczę was tu swoim przepisem – może będzie wam się chciało zaskoczyć znajomych i zaserwować coś takiego:)

Przepis na 10 hamburgerów – zjedzenie dwóch skutecznie zabija każdy głód:)

- mięso mielone (700g wołowinki i 300g wieprzowinki [wskazana karkówka])
- cebula średniej wielkości, główka czosnku, oliwa z oliwek, przyprawy

Do michy wkładamy zmielone mięso, drobno pokrojoną cebulkę, zgnieciony czosnek (pół główki styknie:), polewamy oliwą z oliwek i dodajemy przyprawy (ja daję Kamis do grilla klasyczny, pieprz, zioła prowansalskie [nie za dużo bo bardzo aromatyczne], sos sojowy i czerwoną, słodką paprykę). Nie dodajemy soli! – mięso robi się łykowate (cokolwiek to znaczy). Całość należy dokładnie wymemłać:) Ulepić kotlety – polecam cienkie i duże. Skurczą się i tak przy smażeniu o jakieś 20% i szybciej się upieką niż te grubasy. Polecam przekładać kolejne ulepione hamburgery papierem śniadaniowym co by się nie skleiły. Włożyć do lodówki na co najmniej godzinkę.

Dodatki. Wiadomo, że nie samym mięsem człowiek żyje. Zaopatrujemy się więc w półmiski, na których zachęcająco pokrojone leżeć będą takie warzywka jak:

- cebula, sałata, ogórek małosolny i pomidor.

Hamburgery rzucamy na mocno rozgrzanego i grilla i smażymy. Można polewać wcześniej przygotowaną oliwą z przyprawami dla większej soczystości mięsa. Pod koniec smażenia można położyć plasterek sera. Przekrojone bułki do hamburgerów położyć na grilla wewnętrzną stroną na chwilkę do uzyskania chrupkości.

Serwować z sosami wedle uznania – czosnkowy, musztarda, ketchup, pieprzowy.

Polecam się pomęczyć trochę, bo jest rewela:)

I ukończyłem remix jednego rapera z południa. Będzie na singlu. Będę informował.

A w głośnikach: Common – Finding Forever

4 komentarze:

Marika pisze...

mmm... że też akurat musiałam to przeczytać w porze obiadowej.... :P brzmi przepysznie, a smakuje pewnie jeszcze lepiej :)
mięso mielone to jedyna jego postać, jaką jestem w stanie skonsumować, dlatego trzeba będzie spróbować :)

ps. mój tata chyba jedzie do Kołobrzegu w przyszły weekend. zastanawiam się czy mam się przyłączyć... :P

Anonimowy pisze...

Fajnie. Glodny sie zrobilem!

cienX pisze...

marika: a nad czym sie tu zastanawiac? :P

Anonimowy pisze...

heh... na moich glosnikach rowniez common :]