Miałem filmik zmontować. Ale znając mój zapał stwierdziłem, że prędzej nowy rok nadejdzie. No to relacja fotograficzna...
Pojechaliśmy do Agnieszki...
Bo mówiła, że ma taki widok z okna...
I że ciepło generalnie tam...
I widoczki ładne...
To i się odpocznie od codzienności...
W oceanie popływa...
Na wulkan się wjedzie...
A wysoki to drań...
I auto wziąć można....
Stolicę na dalekiej północy zobaczyć...
Czy inne pagórki...
I miasta...
Czy wyspy sąsiednie...
Czy inne cuda...
I kolor auta zmienić...
I dalej zwiedzać...
Powydurniać się...
Troszkę...
I jeść!
Jeść!!
Jeść!!!
Tak. Stwierdzam, że zdecydowanie nadawałbym się na podróżnika kulinarnego. Nie musiałbym za wiele zwiedzać ale próbować lokalnych specjałów, gdzie tylko pojadę. Ostatnie zdjęcie przedstawia genialne w swej prostocie urządzenie do doprawiania potraw. I powiecie pewnie, że to popularna sprawa i że wasza babcia takie rzeczy już robiła ale ja osobiście nie spotkałem się z tym w żadnej restauracji w Polsce... szczególnie tych oferujących pizze. Raz w jednej, prowadzonej przez Włocha, pizzerii w Kołobrzegu widziałem oliwę z ząbkiem czosnku w środku ale ten wyglądał jakby leżał tam od roku. Ci wariaci w każdej pizzerii mają olive picante, gdzie w oliwie z oliwek pływa bazylia, ostre papryczyki, pieprz i czasem czosnek. No masakra. Potrawy nabierają wyrazu :D Pracuję właśnie nad tym przysmakiem w domu. Póki co zrobiłem to na zimno ale znalazłem przepis gdzie trzeba składniki w oliwie gotować, żeby dobrze przeszła aromatem. Szukam recepty. Jak znajdę - poinformuję.
No i ... powrót do rzeczywistości. Witaj zimo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
www.simplementeracing.blogspot.com
Prześlij komentarz