Kołobrzeski Spleen

5 lip 2011

Komunikacyjne problemy Kołobrzegu

W maksymalnie 3,5 godziny dotrzesz samolotem w każdy zakątek Europy. Natomiast dotrzeć do lotniska, mieszkając w samym sercu komunikacyjnej dupy to już inna kwestia. Niedawno pochyliłem się nad położeniem uroczego Kołobrzegu i wnioski nie są optymistyczne. Leżymy, rozdarci pomiędzy Szczecin i Gdańsk, bez szans na to, że ktoś uzna nas za ważny węzeł komunikacyjny. Jesteśmy jedynie stacją końcową - docelową... no, ewentualnie początkową.

Z punktu widzenia transportu naziemnego mamy połączenia autobusowo - pociągowe, które docierają praktycznie wszędzie. Tyle, że taka podróż na lotnisko do Poznania czy Gdańska to równe 5 godzin. Do Warszawy 9,5. No i bądźmy szczerzy - wyboru wielkiego co do godzin odjazdu nie ma. Jednym słowem w podróż wyruszamy zwykle dzień wcześniej.

No ale powie ktoś - mamy przecież lotnisko Szczecin - Goleniów. Fakt! Autem jedzie się tam godzinę łamiąc kilkanaście przepisów drogowych. Linię kolejową z Kołobrzegu wprost na terminal mają oddać w przyszłym roku. Ale co oferuje nam Goleniów? Czarter do Turcji, wakacyjne połączenie z Norwegią i zawsze oblegane loty do ulubionego miasta Polaków - Londynu. Są też, i owszem, jakże upragnione loty do Warszawy. Godzina zamiast 9,5! Eureka! Jednak nie każdego stać na wybulenie 400PLN w jedną stronę (kontra 50PLN w pociągu MEWA TLK co jedzie 9,5 godziny). Do tego doba parkingu przy lotnisku to 40PLN. Ale chwilunia. Są przecież PROMOCJE. Prawda to - latałem jeszcze na początku tego roku w dwie strony na 160PLN. I jak przeglądam stronę LOTu to mają właśnie takie ceny z Gdańska, Poznania, Krakowa... tylko nie ze Szczecina. LOT chyba celowo chce dobić północno - zachodnią Polskę.

Zresztą polityka LOTu nieco mnie dziwi. Wylądowawszy w Warszawie, wracając z wojaży, zauważyłem że za 1,5 godziny odlatuje samolot do Szczecina. Mówię sobie - pójdę, spytam, jakiś last minute, czy coś. Miła Pani mówi do mnie - Mam miejsca! Cena za osobę 800PLN. Hmmm. Mówię no dobrze, a jak zostanie już 30 minut do odlotu i nadal będzie to miejsce to jaka będzie cena? - Nadal 800PLN. Jednym słowem lepiej nikogo nie zabrać - nawet za te 200PLN.

Nie no, 800PLN się przyda, pomyślałem, udając się na dworzec Warszawa Zachodnia gdzie PKS POLONUS zabrał mnie w krajoznawczą, 10 godzinną wycieczkę po Polsce. PKS Polonus mimo wielu wad w postaci przede wszystkim autobusu pamiętającego Odsiecz Wiedeńską, miał też wielkiego plusa - słabą popularność. I tak to właśnie z ostatnich siedzeń zrobiłem sobie kuszetkę. Niezapomniane wrażenia. Następnym razem przypnę się pasami.

Co być może ciekawe - w kierunku Kołobrzegu odjeżdzają z Warszawy 3 PKS'y - 19:30, 20:00, 20:15 (doskonałe wyczucie czasu!). Jeden bezpośrednio do Kołobrzegu (PKS Bydgoszcz - piękny, klimatyzowany komfortbus - mocno oblegany), drugi do Mielna (PKS Polonus - czytaj wyżej), i ostatni do Międzyzdrojów (PKS Mława - o tym słyszano już wiele ciekawych historii - autobus muzeum - nadaje się do centrum nauki Kopernik w sekcji "Jak to działa?").

No ale ale ... od czego jest samochód - popularny środek transportu w końcu. No i tu wracamy do tematu położenia Kołobrzegu w sercu komunikacyjnej dupy. Na stronie GDDKiA w naszym regionie planowana jest droga ekspresowa S6 zahaczająca o Kołobrzeg... plan jej budowy to 2025 rok! Jakby nie kombinować, na chwilę obecną autem do Warszawy dojedziemy w 7-8 godzin. Na dwóch bakach benzyny - w moim przypadku 600PLN. Póki nie zabieram żony, dziecka i całego majdanu to - noł łej, fenks.

Na szczęście - jak wszystko zawiedzie - 3,5 godziny jazdy autem i jesteśmy w Berlinie. Marne to pocieszenie ale za to jaki wybór połączeń z całym światem! Saved by the Germans!

Tak czy owak, wymienione powyżej niedogodności, sprawiły że 3 dniowy wypad na południe Italii zamienił się w tygodniowy trip. Dodając do tego typowo włoskie podejście Lufthansy do lotów w tamtym kierunku i ich 2 godzinne opóźnienia można się było nieco zdenerwować. Ale chodzi o to żeby minusy nie przysłoniły plusów. No ale o tym może potem...

Brak komentarzy: