Kołobrzeski Spleen

17 wrz 2010

Legaliiiiiiiiiiiiize it

Moja córka ma jednak na drugie Marysia. Kiedyś tatuś opowie jej czemu nosi takie piękne, drugie imię. Mam nadzieję, że do tej pory, jej ogrodowa imienniczka będzie w tym kraju legalna.

Liczne marsze ruchu ‘Wolne Konopie’ odbywające się właśnie w wielu miastach Polski, jak i doniesienia o coraz częstszych nieszczęśliwych zakończeniach przygód młodzieży z dopalaczami, zmotywowały mnie do zajęcia jednoznacznego stanowiska w tej sprawie. I szczególnie właśnie rozkwit tego kolekcjonerskiego biznesu wartego obecnie miliony i będącego poza jakąkolwiek kontrolą państwa jednoznacznie przekonał mnie, że jestem obecnie za legalizacją konopii.

Bo prawdę mówiąc przekonany do końca nie byłem czy chcę, żeby moje dziecko mogło wybrać się do sklepu i kupić jointa, tak jak kupuje się puszkę piwa czy paczkę fajek. Jednak z doświadczenia wiem już, że w przeciwieństwie do tych legalnych i tolerowanych używek - alkoholu i szlugów – ganja nie uzależnia. Natomiast fakt wymknięcia się spod kontroli tego co sprzedaje się w sklepach z dopalaczami przeraża mnie ponad wszelką miarę i pokazuje, że nie ma środków prawnych żeby z tym walczyć. Jak to mówią, król jest nagi. Paradoksalnie nie wiem czy zalegalizowanie miękkich narkotyków kilka dobrych lat temu nie zapobiegłoby w ogóle powstaniu sieci świetnie prosperujących obecnie sklepów z dopalaczami. Natomiast śmiem twierdzić, że restrykcje wprowadzone za Kwaśniewskiego i niewspółmierne kary za posiadanie niewielkich nawet ilości narkotyków spowodowały, że napiętnowani użytkownicy tych substancji, niepewni na każdym kroku czy mogą sobie spokojnie zapalić czy gdzieś za rogiem czeka już policja, teraz wyszli spod płaszcza nielegalności i czują się jak psy spuszczone ze smyczy eksperymentując z legalnymi produktami kolekcjonerskimi. I powiecie mi, że każdy ma swój mózg i tylko głupek pójdzie kupić ‘masakratora’ o nieznanym składzie i zarzuci go na imprezie … ale sorry, wszyscy byliśmy młodzi… wstyd czasem pomyśleć jacy byliśmy naiwni.

Oczywistym jest również, że jak ktoś chce nielegalnie zapalić trawkę to i tak znajdzie na to sposób – nie oszukujmy się, idę o zakład, że w obcym mieście załatwienie jej zajęłoby mi maksymalnie 2 godziny. Tym co mnie martwi to fakt, że ten niekontrolowany i nielegalny proceder doprowadził do tego, że dilerzy pchali tam ‘ulepszające’ domieszki chemicznych gówien, które wcale nie ‘poprawiały’ jakości towaru, skutki takich zabiegów są zupełnie odwrotne.

I wspomniałem dziś całkiem przypadkiem miesiące spędzone w Holandii, a szczególnie w kalifornijskim hrabstwie Mendocino, gdzie konopie są dozwolone, a medyczna marihuana jest legalna. I mam przed oczami obraz pewnej uśmiechniętej od ucha do ucha 60 letniej babci palącej z lodowego bonga, u której w kuchni na lodówce rosły w doniczce, starannie pielęgnowane roślinki o tak charakterystycznych liściach.

I wcale nie obraziłbym się gdyby za kilka lat u mnie na parapecie stała, zamiast paproci, tożsama roślinka z tą z Mendocino. I wiedziałbym skąd pochodzi, jak działa i czego się po niej spodziewać.

A póki co widzę tylko marsze niezadowolenia, oraz znam mnóstwo osób, którym się nie podoba obecny stan rzeczy, lecz nie mają na tyle odwagi by powiedzieć o tym publiczne i walczyć o zmianę.

A jak wynika z obecnego stanu prawnego - zakazać to trzeba umieć. Szczególnie w kraju, gdzie każdy tak banalny zakaz kojarzy się niedobrze w rozumieniu wolnego społeczeństwa demokratycznego.

Ps.
I zwracam honor Lechowi. Wypadek przy pracy. A Peszko i tak jest słaby :)

Brak komentarzy: