Kołobrzeski Spleen

22 lut 2010

Dekorator

Zachęcony owocnym rozpoczęciem nowego roku, postanowiłem ocieplić wizerunek dużego pokoju, bo coś po poślubnym szale remontowym, gdzieś zgubiliśmy chęć wykańczania naszej chałupy. Na pierwszy ogień poszły rolety, żeby zapewnić nieco intymności, a ich intensywny kolor ożywił nieco blade kolory ścian. W dalszej kolejności drzwi przesuwne aby nieco oddzielić się od korytarza. No ale charakter pomieszczeń to przede wszystkim dodatki - te małe pierdułki, które sprawiają, że czujemy się jak w domu. W piątkowy wieczór utonąłem w odmętach stron internetowych traktujących o szeroko rozumianej dekoracji mieszkań. Błądziłem, zamawiałem, mierzyłem i szukałem - co tu jeszcze. W przerwach w mierzeniu zaglądałem do lodówki po kolejne piwko aby wizja wymarzonego apartamentu nie prysła. Następne co pamiętam to blask słońca wpadający przez okno dachowe, sygnalizujący, że to już poranek. Szybka bieganina myśli, podsumowanie dnia poprzedniego i pytanie: "Czy ja kurwa zamówiłem tę żyrafę?". Tak, zamówiłem afrykańską żyrafę. Jebaną, czarną żyrafę z długą szyją.

Opowiadając kobicie tę historię miałem jedną z największych śmiechawek w swoim życiu. I do tej pory nie wiem gdzie ja tę żyrafę upchnę :) Jak już przyjdzie to będę musiał poprosić czteropaka tyskiego żeby przypomniał co miałem z nią zrobić.

Ah, no i liścia na kontakt też kupiłem :P


... jest zajebiiiiiiiiiisty :)

Brak komentarzy: