Kołobrzeski Spleen

20 lut 2008

No title

No to kot załatwiony. Aż żal mi było wczoraj mojego sierściucha. Miała taki odlot, że pewnie do końca życia zapamięta jakie to ciekawe specyfiki ludzie wymyślili. Przez pierwsze 3 godziny od operacji leżała z wywalonym jęzorem bez ruchu przed kominkiem. Po ocknięciu się zaczęła z mętnym wzrokiem i krokiem pijanego mistrza poszukiwanie przygód. Miała też ochotę wskoczyć tu i tam co kończyło się zwykle jakimś efektownym fikołkiem. No ale wieczorem już była w pełni sobą i nawet fachowo mnie użarła, tak więc nie mam większych obaw co do stanu jej zdrowia.

I kobieta mnie opuściła. Na dwa dni dobie zrobiła weekend środkowotygodniowy w Gdańsku. I jakoś mało zorganizowany jestem. Za dużo wolnego czasu:) No ale dziś Boruc broni w Lidze Mistrzów to chyba coś się zorganizuje:)

A w sobotę gra jakiś dobry zespół jazzowy w Koszalinie. Można by się odchamić.

I bardzo spodobała mi się teza, że tylko Chuck Norris wie jak trafić do wioski Smerfów.

Brak komentarzy: