Kołobrzeski Spleen

20 gru 2007

Como es tas?

No i miał to być ostatni ciężki tydzień pracy przed wolnym, a tu proszę – w poniedziałek wysłali na dwudniowe szkolenie, w środę wyszło wolne, bo ważna misja w Szczecinie była (tak, tak pojechałem do Makro po mandarynki) i dziś w robocie jakiś taki nie za bardzo pozbierany. I mam kozacki kapelusz Juana Dona Makalona w stylu mexykańskim na Sylwestra. Jeszcze jakieś ponczo i „Camarero! Dos tequillas y agua mineral, por fawor!”.

I jest ultra szpan, bo zamówiłem sobie buciki zza oceanu, bo mi ziomek niezły sklep polecił. Jak się uda to w okolicach lutego przyjdą przy tych ostatnich zawirowaniach na poczcie. Tymczasem – adios!

Brak komentarzy: