Kołobrzeski Spleen

11 gru 2007

Chcesz mandarynkę?

Skandal. Wbijam wczoraj po tygodniu chorowania na ośrodek wypoczynkowo – pimpowy Senator co by przerzucić trochę żeliwa, a tam ani żywej duszy, na parkingu ani jednego auta i ciemnawo. No to się skradam, bo mówię terroryści przejęli obiekt – jest szansa żebym został zapamiętany w historii jako bohater jednej akcji jak Stalon Sylwek. I wbiłem do kilku pomieszczeń na pełnym monitoringu i nic. Żadnych strzałów, żadnego alarmu i myślę, że to może być akcja innego typu. No ale ani ducha żywego, a ja łażę po ośrodku jakby to był co najmniej szalet miejski. I znalazłem koniec – końców wannabe-ochroniarza metr dziesięć na palcach co mi rozwiał wątpliwości i mówi, że paaaaaaanie remont jak co roku do 21 grudnia. No koleś, myślę, to ja tu karnet na miesiąc z góry zakupiony, trening rozpisany i plan do osiągnięcia do końca roku, a ten mi koncepcje zawala remontem! I już chciałem mu rzucić w twarz – łącz mnie pan z kierownikiem tego obiektu, ale myślę kierownik pewnie już w Honolulu uciekł przed wierzycielami od karnetów miesięcznych, ale spoko – poczekam na po-remoncie. Wróci na bank jak sprawa przycichnie. Długo go znajdę?

No i co robi nakręcony siłacz jak zamkną mu siłownię – szuka komu dać w ryj. Ale nikogo nie znalazłem, bo po sezonie w Kołobrzegu nikogo przecież nie ma.

No to pojechałem do domu i zjadłem mandarynkę. Bo się nie chwaliłem, że w amoku zakupów w Szczecinie kupiłem skrzynkę mandarynek. I muszę jeść teraz jedną co godzinę, żeby opróżnić skrzynkę do końca marca 2008.

I czujesz klimat, że święta za 2 tygodnie, a ja ani prezentu nie mam, ani śniegu nie widzę. Jak coś to dam każdemu po kilka mandarynek. Bo zdrowe.

I czekam na wyniki meczu w krykieta Australia - Nowa Zelandia, bo mi kupon wchodzi.

To siema...

Brak komentarzy: