Tematem przewodnim mijających dni jest oczywiście nienarodzona jeszcze Beatka. Wszystko gdzieś tam, codziennie, toczy się wokół jej rychłego pojawienia się na tym skomplikowanym świecie. Łóżeczko ubrane w pościel i przysłonięte moskitierą czeka na jej obecność, a nowe szafki i zabudowy pełne są jej przyszłej garderoby. Oczywiście nic nie jest w stanie przygotować człowieka na praktyczne przyjęcie dziecka do dwuosobowej, do tej pory, rodziny ale liczne książki i prasa kolorowa starają się choć w teorii naświetlić kilka spraw. Pożyjemy zobaczymy. W każdym razie zbliżamy się do szczęśliwego (jak mniemam) finiszu.
Z bardziej rozrywkowych planów ten weekend upłynie pod znakiem Sunrise. Już powoli pojawiają się w mieście głośni fani dobrego dropsa i muzycznej łupanki. Wsypać się będzie raczej trudno więc w piątek idę zajrzeć co tym razem przygotowali organizatorzy i jak skąpo ubrane będą uczestniczki. Sobota jak rok temu zapowiada Sunrise w strugach deszczu ale myślę, że legalne przecież dopalacze, pomogą uczestnikom wytrwać na festiwalu.
Z wykopanych ciekawostek warto zajrzeć co przygotowały linie lotnicze LOT. Obecnie lokalne przeloty są tańsze niż PKP. Za 79zł w jedną stronę, można wypaść na zakupy do stolicy. Tak więc zaplanowałem mały, łączony wypad na swoje urodziny do siedziby Komisji Europejskiej, porozmawiać z parlamentarzystami o Traktacie Lisbońskim. Tam mnie jeszcze nie było.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz