Mam sentyment do Sopotu i Oliwy. Wystarczy odejść od głównych arterii żeby znaleźć się pośród przedwojennych kamieniczek, starych drzew i poczuć się jak w małym mieście. Cisza, spokój i pełne uroku widoczki. Śmiało mógłbym się tam przeprowadzić, bo do dużego miasta kilka kroków, a klimat jak na wsi. Do tego odkryłem lokalny supermarket 'Alma', który reklamował się tym, że importują produkty z całego świata... no i nawiozłem przypraw i innych ciekawostek. Taki sklep na miejscu by się przydał zdecydowanie, bo zwariowałem.
No i z ziomem przy półfinale Eurobasketu opróżniliśmy kilka litrów piwa żywieckiego. Mecz Słowenia - Serbia to mój zdecydowany faworyt tych mistrzostw. Bo finał... nie oszukujmy się - jest koszykówka europejska i jest drużyna Hiszpanii - bezkonkurencyjna po prostu. No i po meczu finałowym jestem fanem Rickiego Rubio. Gość jest wariatem.
Tak czy siak, wracając do celu naszej podróży do trójmiasta, ona zdała ten egzamin. Kozak.
1 komentarz:
zdała? o szit, respekt! gratulacje przekaż! :))
Prześlij komentarz