Byliśmy wczoraj po autko w Poznaniu. Takie małe srebrne dwu-drzwiowe. Dla kobity takie w automacie. Powiem tyle, że misiaków na hulajnogach, śmietników i innych fotoradarów na trasie zatrzęsienie. A ten demon prędkości to zdecydowanie najszybsze auto jakie dane mi było poprowadzić. Frajda jak cholera. Też chcę.
Obudziłem się za to rano z ostrym bólem w nadgarstku. Moja babcia ma na to powiedzenie - "Do wesela się zagoi". Myślę, że w tym przypadku może się nie udać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
oj tam... do wesela się zagoi. musi! :D
Prześlij komentarz