Ołkej ołkej. Wiesz, że mam jeszcze jakieś 1,5 godziny pracy i do końca roku WOLNE. Go shorty, it's your birthday. Normalnie jak to brzmi. Wracam do roboty w 2009. W tym roku nic produktywnego już nie mam zamiaru robić. Null, zero, kein arbeit, kapisz? No dobra koniec tego szczęścia.
Przedwczoraj dotarła do mnie radosna wiadomość. Jest skrzynia - można montować. No i na warsztat wzięli Golfa i dzwonią po 16:00, że pięknie śmiga do przodu ale ze wstecznym jest kłopocik, tak więc skrzynie zmuszeni są oddać i trzeba szukać dalej. Nie naprawię tego auta. Normalnie na jakimś rondzie znajdę wymuszacza pierwszeństwa i na stłuczkę wykończę tego dziada. Nadziejo, daję ci jeszcze jedną szansę - po niej zabieram się za destrukcję.
Za pewną destrukcję zabieram się za to w poniedziałek. Muszę na działce wyciąć 4 pokaźne brzozy, które metodą samosiewu pojawiły się tam ze 3 lata temu. Jeszcze trochę i się okaże, że trzeba mieć na nie pozwolenie tak więc trzeba działać. Bo wiesz... chatę stawiamy. Z białym płotkiem.
I na koniec ważne podsumowanie autorstwa Jolanty Kwaśniewskiej:
Pamiętajcie - luźny strój nie oznacza luźnego stylu bycia. Fason trzymamy zawsze.
No. Trzymacie fason, mam nadzieję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
kein arbeit i brzozy idzie ścinać... phi ;p
niech się ten kurwa rok kończy..
Prześlij komentarz