No. Jestem. Żeby nie było. Muszę zacząć od tego, że ziom ze stolycy wziął mnie na małą lekcję squasha, bo nam taki przybytek niedawno w metropolii otworzyli. Muszę powiedzieć, że takich dwudniowych zakwasów w tak przedziwnych miejscach jeszcze nie miałem. Też należy zaznaczyć, że po 15 minutach gry spłynąłem potem jak mała Niagara i myślałem, że to moje ostatnie minuty życia ale jakoś to poszło. Przeciwnik mnie poczęstował kilka razy takimi szczurami przy samej ściance, że musiałem się wyciągać jak struna i stąd pewnie te całe bolączki, ale spoko już żyję – kuracja piwna dała pozytywne efekty :D
A poza tym jeszcze tylko powiem, że 6ego maja ruszają nabory o dofinansowanie z Unii dla przedsiębiorców. Czy wiesz o tym? Czy skorzystasz? Ja się postaram, bo warto :D
A teraz majówkę czas zacząć…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz