Kołobrzeski Spleen

26 sie 2010

Beatka, Marysia...

No tak. Jak rasowy internauta, nadejście na świat mojej córki, obwieściłem umieszczając jej zdjęcie na Facebooku. Bez większych komentarzy. Analogicznie moja żona postąpiła na NK.

Ale w takich sytuacjach komentarz wymagał pewnego obycia, pewnych doświadczeń. Bo napisać 'hej mam córkę' to nie napisać nic...

No bo miało się na rękach dzieci (choć prawdę mówiąc unikałem). Zawsze myślałem - co jak mi upadnie czy coś. Kruche to takie, małe, niech sobie na właściwych rękach dynda. Tyle, że na porodówce, po poinformowaniu cię, że właśnie zostałeś ojcem, przedstawiają ci Beatkę. Małego szkraba, którego powinieneś, acz nie koniecznie, zabrać do domu. Oto ona, tak wygląda, bierz Pan i się zajmuj. Ani się obejrzysz jak pójdzie na studia. Jakoś to będzie. Narobiłeś Pan to bierz.

I możesz czytać poradniki, słuchać dobrych rad, w końcu 'wszyscy' mają dzieci, dzieci się rodziły zawsze i wszystko o dzieciach wie ten i owy ekspert. Każdą dobrą radę kończąc stwierdzeniem, że oczywiście każde dziecko jest inne i trzeba je sobie 'wyczuć'.

Cud narodzin jest faktycznym cudem. Nagle stwarzasz coś wspaniałego. Coś niesamowitego. Osobnego człowieka, który jest dla ciebie najpiękniejszą istotą na świecie. I wszyscy ci tego gratulują, choć wiadomo, że robiło się przyjemnie i nie było to wejściem na himalaje:) Większym wyzwaniem było przejście studiów niż spłodzenie potomka, a jakoś magistra nikt mi specjalnie nie gratulował ;)

I nagle sprawy w pracy, sprawy wokół, sezon w Kołobrzegu czy dojrzewające pomidory na krzaku na działce robią się zupełną abstrakcją i spadają na dalszy plan. Prawdę mówiąc, jak pokazują pierwsze dni, pomidory na krzaku na działce nie istnieją. Jest dziecko. 'Niepełnosprawna' istota potrzebująca nieustannej opieki. Opieki, którą mogą zapewnić jej tylko rodzice. Na jej wszystkie problemy jedynym sposobem komunikacji, acz zdecydowanie przekonywującym, jest ryk. Przeraźliwy dźwięk stawiający cały dom na nogi - sygnalizujący, że coś nie gra. I choć instrukcja obsługi wydaje się dość prosta, bo może być ryk na pieluchę, bądź ryk na cyca - to podobno z czasem ryki mogą oznaczać jeszcze kilka opcji.

Tak czy owak kiedy ryk milknie, i patrzą na ciebie wielkie oczy, mniejszej wersji ciebie, zdające się pytać 'o co tu chodzi i co ja tu robię?' z nieświadomym grymasem szelmowskiego uśmiechu, wiesz że patrzysz na najlepszą rzecz która cię w życiu spotkała. Osobę, która przysporzy ci w życiu nieskończoną liczbę wrażeń, którą musisz nauczyć życia i która nauczy życia ciebie.


Beatka, Marysia, 19.08.2010. 3240g. 53cm.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Piotr masz racje - te nasze smerfy to najpiekniejsze i najcudowniejsze dary jakimi moglismy sie obdarzyc. Tomek Kolasa
www.rodzinakolasow.pl