Kołobrzeski Spleen

8 cze 2010

Chcesz fachowca - fuckin' call me!

Wyszło słońce, i choć południe zalane i wierzyć się nie chce w to co pokazują w telewizjonie, to u nas pięknie i żyć się chce. Dzwonił ostatnio do nas jakiś gość z południowej Polski spytać się jak wygląda morze i plaża i czy ten cały syf do nas nie spłynął. Bez obaw. Omijajcie Międzyzdroje i Sopot. Tam pójdzie główny nurt. U nas 5 stopni, morze klarowne jak Zatoka Meksykańska ... hmmm ... przed tym jak BP nabroiło. Oczywiście śmiałkowie już się kąpią w lodówie. Jak to podsumował ostatnio jeden z wędkarzy na brzegu morza - pękają piszczele.

Ale nie o tym. Bo w związku z pogodą zaatakowałem boiska outdoorowe. Bo sporty nabierają zupełnie innego wymiaru jak jesteś na powietrzu - bzyczy mucha, żar leje się z nieba, a laski piszczą za płotem. Poza tym nie ma nic przyjemniejszego jak wjechać komuś na dzielnię i rozpykać lokalnych kozaków. I powiem jedno - powstało mnóstwo pięknych boisk. Jestem w szoku jakie nawierzchnie, i że są siatki w koszach (metalowe ofkors) i generalnie cud miód. Bo my na tych klepiskach w błocie utytłani po szyję za gówniarza biegaliśmy za obdartą piłką i w ogóle w domu nie było co jeść, a teraz Ameryka synu. Tylko hiphop w boomboxach już nie ten. Ale spostrzeżenie, które tu chciałem podrzucić to, że boiska są, ale młodzieży jakoś brak. Siedzą zgarbieni po domach i strzelają do wirtualnych kreatur. Jak masz taką poczwarę na chacie to kopnij ją w dupę i włóż w rękę piłkę - niech zaczerpnie trochę światła dziennego. Serio, jakby nasze pokolenie, oprócz gum turbo i matchboxów dostało takie boisko przed blokiem to byłyby zapisy na godziny. Jechałem tam z przekonaniem, że sobie nie pogram pewnie, bo tłok będzie, a tu bez szału. Ledwo na dwa kosze udało się uzbierać małolatów.

Dzień później odwiedziłem inną dzielnicę i kolejne z tych nowych boisk. Znalazłem 'studentów' do wspólnej gry ale jak jeden powiedział, że 'Ten Pan będzie z nami w drużynie' to przeżyłem traumę. Ej. Na boisku jesteś moim ziomem - graczem (ang. playa). To, że mam od ciebie 6 lat więcej nie robi ze mnie Pana. Cholera. A jeszcze 2 lata temu miałem akcję, że mnie się laska o dowód spytała w sklepie jak piwo kupowałem. A więc to był wypadek przy pracy, tak? Chyba obrączkę zdejmować będę przed wejściem na boisko. Albo dokładniej się golić zacznę. Wkurzyli mnie, serio.

I położyłem kafelki w piwnicy. Bo ćwiczę nowy zawód jakby co. Tynkowanie, malowanie, kafelki. Piwnica lśni. Ani pyłku (pyłka?) kurzu. Zresztą robota świetna. Ujebie się człowiek po pachy różnej maści zaprawami, klejami i farbami, i czuje że żyje. Stukać w klawiaturę każdy student potrafi. Ale weź zaprawę rozrób, ściany zagruntuj i fugę pociągnij studencie. Zresztą wychodzę z założenia, że jak chcesz coś zrobić dobrze - zrób to sam. Ostatnio mam takie przejścia z panami fachowcami, że książki pisać mogę o ich zawodzie. Ostatnia ekipa co mi zabudowy szafowo - wnękowe robiła przejdzie do annałów historii. 10 godzin składania do kupy kilku desek, żeby potem się okazało, że spierdolili projekt i muszą przyjść jutro robić od nowa. Gratulacje. 2 tysie za 10 desek. Serio zmieniam pracę. Następną zabudowę sam sobie zrobię.

To tymczasem.

Ach. A Polska gra dziś na historyczny remis, nie?

I nie mogę z tego.

Brak komentarzy: