Kołobrzeski Spleen

2 lis 2009

Akcja znicz

Olaboga. Chyba tylko na Sunrise było więcej policji i straży granicznej razem wziętej. Akcja znicz jest popisówą naszych mundurowych. Dzień kiedy każdy radiowóz dostaje przydziałowe 10 litrów wachy na ruchy i garść alkomatów. Idzie poszaleć. Rok temu zatrzymali mnie kontrolnie, to się ich pytam z uśmiechem -"Akcja znicz?", "-Ta". Zawsze wychodziłem z założenia, że konstruktywna rozmowa z Panem Władzą kluczem do sprawnej kontroli.

A tymczasem, dzień wcześniej, był zaduszkowy, jazzowy konczerto w nowo wybudowanej siedzibie Ośrodka Krzewienia Miejskiej Kultury. Koncert był fantastyczny. Piękne standardy jazzowe nieżyjących już kompozytorów na pianino, kontrabas, saksofon i perkusję. Na pianinie grała prze-babka jakiś profesor z poznańskiej akademii. Ale chyba najbardziej zniszczył mnie perkusista, który miejscami zamieniał się w zwierzaka z Muppetów i tłukł ile fabryka dała, nie gubiąc rytmu, nawet przy takich numerach jak Take Five, który, jak wiemy, ma metrum na 5/4. Niestety projektant małej sali koncertowej, gdzie odbywał się występ zespołu, zapomniał, że jest coś takiego jak akustyka pomieszczenia i jako, że zapomniał, to w pomieszczeniu jej nie było. A szkoda. Oswajam się powoli z myślą, że jak inwestycję przeprowadza podmiot publiczny to należy coś obowiązkowo spierdolić. To taka niepisana zasada nr 9. Poprzedzająca zasadę nr 10, że jeśli nawet spierdoli to podmiot zewnętrzny, taki jak w tym przypadku projektant, to nie bierze się go do żadnej odpowiedzialności i nie żąda poprawy spierdolonego zamówienia. W końcu to tylko AKUSTYKA. Nie bądźmy pierdolonymi bufonami. I tak NIKT nie chodzi na te popaprane spektakle. I co to w ogóle jest foyer?

Wracając do koncertu, na pożegnanie zagrali utwór skomponowany przez Władysława Szpilmana do tekstu Gałczyńskiego "Deszcz". I chciałem was poczęstować tym pięknym, melancholijnym utworem, ale wykonanie dostępne w internecie jest autorstwa Roberta Janowskiego, (ten z Jaka To Melodia) a skurczybyka nie trawię.

Jednak co zaduszki to zaduszki - będzie melancholijnie. Spóźniona to nieco dedykacja ale po wielu odgrażaniach się, które uważałem raczej za dowcip, moja koleżanka wzięła rozwód. Wytrzymali nieco ponad rok. Utwór poleciał wczoraj w radiowej Trójce w ramach koncertu Hołownia gra Wasowskiego. Stary, dobry klasyk.

Brak komentarzy: