Kołobrzeski Spleen

9 lip 2009

Zrób to sam

Kochane sklepy meblowe. Kuszą swoimi pięknymi szafkami, komodami, łóżkami. To wszystko, aż się świeci i woła: weź mnie do domu – jestem twoją meblościanką. I zamawiam w tym to meblowym taką, powiedzmy, szafkę na buty do przedpokoju. Mała, zgrabna, skromna - moja szafeczka na makalony. I przyjeżdża, długo wyczekiwana, w środku nocy (via wpis przedostatni) i otwieram karton, a tam co? Granatem mi ktoś tę szafkę rozpierdzielił? A może to jakaś pomyłka i te deski i kilka śrubek to czyjś parkiet, omyłkowo na mój adres przesłany? Jakbym chciał zestaw małego majsterkowicza to bym sobie kurwa kupił miesięcznik Mały Modelarz. No ale nic. Każdy meblowy, bez wyjątku, skazuje mnie na wykazanie się, że to ja jestem głową rodziny, facetem z krwi i kości i nie ma dla mnie tajemnic jeśli chodzi o śrubki, kołki, wkręty itp.

Mało tego. Każdy z nas, facetów prawdziwych, powinien bez zająknięcia umieć odczytać rysunek techniczny, zwany także ‘instrukcją montażu’, która zwykle serwowana jest na kiepsko skserowanej kartce A4, gdzie na jednym obrazku znajduje się dokładny schemat złożenia tego ustrojstwa z 98 śrub, 16 kawałków desek, 60 drewnianych kołków itp.


Nic więc dziwnego, że jednym z pierwszych zakupów każdego faceta w nowym mieszkaniu winien być młotek, kombinerki i zestaw śrubokrętów. I znów spać poszedłem o północy, bo półtorej godziny bawiłem się w Pana Montera.

Wnioski z całej tej akcji są takie, że kupując mebel w sklepie kupujesz także wartość dodaną. Satysfakcję i męską dumę, która dopada cię, gdy widzisz, że z całego tego chaosu udało ci się WŁASNORĘCZNIE stworzyć coś tak pięknego :)

Brak komentarzy: