Kołobrzeski Spleen

6 lip 2009

Ach, co to był za ślub!

Warto by było podsumować to bądź co bądź istotne wydarzenie. A więc owszem – powiedzieliśmy sobie TAK w obliczu kilkudziesięciu świadków. Samo wesele było skromne, a ludzi ledwie ponad pół setki. Wszystkim nieobecnym, których ze względów finansowych nie byliśmy w stanie zaprosić oznajmiam, iż ostał się cały kartonik weselnej gorzałki i jeśli pojawicie się w tych stronach serdecznie zapraszam. Nasze małe gniazdko udało się już zaopatrzyć w piekarnik i pralkę, a dziś nawet kanapa ma się zjawić więc będzie na czym usiąść. Kieliszki pożyczymy od sąsiadów.

Wracając do uroczystości to odzew po imprezie bardzo pozytywny. Goście docenili luz, humor i całą reżyserię wydarzenia. Podobno dopięte na ostatni guziczek. Osobiście najlepsze wesele na jakim byłem ;) Z krótką relacją zdjęciową czekam do końca tygodnia, gdyż liczę na film, a jego istotny fragment zamierzam tu umieścić. Bez niego, wydaje mi się, że relacja może okazać się zbyt ‘goła’. Brak fotek na naszej-klasie to również konsekwencja tego, że swojego bloga stawiałem i nadal stawiam na pierwszym miejscu. Tak więc do napisania…

ex kawaler :)

1 komentarz:

Marika pisze...

ex-kawalerze Ty! możesz przecież dodać, że każdy gość powinien zaopatrzyć się w kieliszek na własną rękę. ;)