Kołobrzeski Spleen

9 lip 2008

I did it my way

Robię remont pokoju. Generalnie rozpierducha na maxa. Ale postanowiłem wszystko doprowadzić do porządku, przejrzeć co tam kryje się w szafach i za nimi i wywalić co niepotrzebne. Zrobiło się przy tym wszystkim sentymentalnie i przy okazji wyleciały dobre dwa wory rzeczy już niepotrzebnych. Zdejmując wystawkę na swoim hall of fame odkryłem pod tym wszystkim zapomniane tagi kołobrzeskich super-zespołów rapowych oraz tych przyjezdnych, którzy u mnie nocowali za czasów liceum. To normalnie jak odkrycie fresków na ścianach starej katedry. No ale te wszystkie pamiątki zostaną skutecznie zamalowane już za kilka dni. I będzie pięknie i czysto. Taki swoisty restart.

I mało turystów w Kołobrzegu jakoś. Nie czuć tego sezonu. Mi udało się raz być na plaży w związku z pogodą. Nic dziwnego, że niektórzy wolą zapakować się w samolot i za podobną cenę spędzić urlop tam gdzie pogoda gwarantowana.

No i w związku z tym całym remontem, przeglądaniem starych rzeczy, listów oraz pozbyciem się części pamiątek, przypomniała mi się najlepsza piosenka o życiu jaka powstała i nie mogę nie zacytować:

Regrets, I’ve had a few;
But then again, too few to mention.
I did what I had to do
And saw it through without exemption.

I planned each charted course;
Each careful step along the byway,
But more, much more than this,
I did it my way.

… i jeszcze zwrotka z przekładu Młynarskiego

Bo przecież jest
Nie jeden szlak
Gdzie trudniej iść
Lecz idąc tak
Nie musisz brnąć
W pochlebstwa dym
I karku giąć
Przed byle kim
Rozważ te myśl
A potem idź
Idź swoją drogą

Brak komentarzy: