Kołobrzeski Spleen

25 sty 2008

Fraj - dej

Żałoba wróciła. Stęskniłem się za chilloutem w radiu BIS. I choć pewnie można by mnie zaliczyć do tej części społeczeństwa, która wyznaje zasadę: ‘Dopóki ten samolot nie spadnie na mój dom – to nie moja żałoba’ czy ‘Dopóki ten dach nie spadnie na mojego gołębia – to nie moja żałoba’ to jednak nic specjalnie szalonego na weekend nie zaplanowałem więc boleć nie powinno. A że dwóch pilotów było z Kołobrzegu to tym bardziej, wiesz rispekcik i wielka strata.

Ale co tam. Nastał piątek! Wyśpię się po raz pierwszy od jakiś dwóch tygodni pewnie. A już na bank będzie mi w końcu dane odespać wyjazd w góry:) Och soboto! Ostojo leniuchów. Matko nieróbstwa. Jak mi miło, że nadchodzisz!

I pójdę sobie dziś porzucać do kosza, bo jak mi mój prywatny (echm) lekarz zakomunikował, że kostka będzie się dawać we znaki przez następne pół roku lekko to c’mon. Trochę się trzeba oszczędzać no ale coś sportowo robić trzeba.


A z cyklu gotuj z cienXem – pizza! Wczoraj dorwałem przepis i na kolację była jak znalazł. Nie byle jaka domowa zapiekanka tylko pizza rodem z pizza hut:) Cienkie, chrupiące ciasto i generalnie wyborna sprawa. Polecam amatorom dobrego jedzenia i kulinarnych przygód:)


A to fotka w ramach zaległej relacji ze ślubu siostry przyrzeczonej. Się udał. Się pobrali.

Brak komentarzy: