Kołobrzeski Spleen

26 cze 2011

Pizza Neapolitana

Hasło na ten tydzień - ruszmy gdzieś. Ruszmy w delegację. Zobaczmy co tam słychać w słonecznej Italii. Ale póki co - 7 godzin w pociągu do Warszawy! Hej przygodo!

6 cze 2011

Kołobrzeg - Warszawa i PKP

Wybrałem się do Stolicy. Padło na transport PKP, bo uznałem że benzyna droga, droga (w sensie szosa) nijaka, za kółkiem męcząco, a koleją ostatni raz jechałem na studiach... i to w początkowej fazie tych studiów. No i przygoda muszę przyznać niezapomniana. Piękny TLK do Poznania, w przedziale w stylu 'autobusowym'. Potem gorzej. Z Poznania skład zapakowany po sufit i 3 godziny stania na korytarzu - bezcenne. No ale prawdę mówiąc - 7,5 godziny w podróży minęło ekspresowo przy dobrej książce, na którą czasu ostatnio brak.

A stolica zalana słońcem. W niedzielę w centrum cicho i spokojnie, a Kabaty jeszcze spokojniejsze. Piękny widok z przepastnego balkonu, wprost na las pełen żółwi kabackich z Galapagos, umilał wieczorne posiedzenia. Zaiście urocza okolica.

Tymczasem powrót był nieco bardziej skomplikowany. O 23:10 odjeżdża bezpośredni pociąg do Kołobrzegu. Jedzie skurczybyk jedyne 13 godzin (chyba zahacza o Lwów i Oslo). Stojąc na peronie bez biletu (pani w okienku zakomunikowała że kuszetkę można nabyc u konduktora) nie doczekałem się jednak składu. Megafony odświeżanego dworca głównego zaskrzeczały kulturalnie, że 'Oto spaliła się lokomotywa w drodze z Krakowa i bardzo nam przykro i niezmiernie nawet ale opóźnienie na chwilę obecną wynosi 2 godziny i może ulec zmianie'. W sensie że przyjedzie o 8 rano. Tak więc zawinąłem się na kwaterę, tam skończyliśmy napoczęte piwo marki Perła i kolejną, nadplanową noc spędziłem w Wawie. Nazajutrz, poranny pociąg zawiózł mnie do celu planowo. Po przesiadce w Poznaniu miałem pusty przedział, 40 stopni ciepła, otwarte okno i drzwi i całkiem przyjemnie to wspominam. Serio.

A podobna wizyta czeka mnie tam już za dwa tygodnie... ale o tym później :)