Kołobrzeski Spleen

28 kwi 2010

Hélskô Sztremlëzna

Mierzeja Helska. Miejsce na mapie Polski, które wskaże każdy, bez wahania, w przeciwieństwie np. do Pojezierza Łagowskiego, Bruzdy Zbąszyńskiej czy Gór Bardzkich... ale nie kasujmy się z geografii.

Tak czy owak byłem tam swojego czasu jako gówniarz i niewiele pamiętałem z tej podróży, więc postanowiłem sobie trochę pamięć odświeżyć. Cypelek ma 34km długości, w najwęższych miejscach 150m szerokości, a w samej miejscowości Hel, tuż u ujścia wentyla, szerokość dochodzi ponoć do 3km. Dodać należy, że 8km długości zabiera teren wojskowy, który ciągnie się od Juraty do miejscowości Hel. Zostaje 26. Szału nie ma. I zachodzę w głowę – sam Zigi Wodecki śpiewał ‘Chałupy welcome to’ (wiochę przejeżdża się w ok. 20 sekund od tablicy do tablicy), a ostatnio Rysiek Rynkowski śpiewał o tych co lubią brąz, zaczynając refren od słów ‘od Costa del Sol po naszą Juratę’ (Jurata to te 10 budynków w sosnowym lesie?). I po tym weekendzie na mierzei, gdzie wykiwaliśmy wszystkich turystów jadąc tydzień wcześniej przed majowym, nie wiem nadal co jest z tym Helem, że o nim piosenki piszą? Może to podnieca turystów, że dziś opalają się na plaży od strony Skandynawii, a jutro po drugiej stronie patrząc na Gdańsk (chociaż z tamtej strony plaży nie zanotowano). Może fajnie latem stanąć w tym 34km korku na jednopasmówce co ciągnie się na całej długości cypla. Właściwie gdzie oni parkują? Jak oni żyją? I ten koleś w hotelu co na wjeździe zaserwował nam zupę rybną i smażonego dorsza i zaczął bajerować, że my pewnie z daleka … Żeby chociaż tego dorsza z kutra miał, a nie z zamrażarki. Wybacz synu - w rybnym biznesie od ’81. Z czym do ludzi. Swoją drogą dobry pomysł na nadruk na bluzy "Fishin’ Since ‘81". Kupiłbym taką. Ewentualnie "Hel – pi-pi-pi piździ Since Year Zero".

Fakt - warto odwiedzić fokarium. Foki są generalnie spoko, a żyjąc na tym świecie Since ’81, i to raczej nad morzem, spotkałem osobiście jedną sztukę. A zwierzaki to dość nieliche i niegłupie. Tak więc ratujcie fokę szarą i przywróćcie ją na nasze wybrzeża, tak jak morszczyn starają się przywrócić nam Szwedzi.

Podsumowując – jedźcie nad morze gdzieś, gdzie mają więcej lądu. Jakoś tam się człowiek przestronniej czuje i na głowie innemu turyście siadać nie musi.

22 kwi 2010

Guru

Jakoś nie mogę przerwać ciągu nekrologicznego na tym blogu. Jednak odszedł człowiek wielki dla całego rapu jak i mojej z nim przygody. Człowiek, którego każdy kawałek był mistrzostwem. W duecie z Premierem tworzyli coś czego nikomu nie udało i nie uda się nigdy doścignąć. Mi, jego kawałki zawsze kojarzyć się będą z czasami dorastania, liceum, najważniejszych momentów wczesnej młodości.

I choćbym umieścił sto numerów z jego udziałem, nic nie podsumuje bogatej dyskografii jakiej się dorobił. Jednak to po prostu musiał być jeden z kawałków z płyty Moment of Truth z 1998...

21 kwi 2010

Niech mu ziemia lekką będzie

Żeby zakończyć ten temat. Sama ceremonia oczywiście z wielką ilością osób, biskupami, Schetynami, Tuskami i Komorowskimi. O szczeblach lokalnych i wojewódzkich nie wspominając. Poczty sztandarowe, salwy honorowe, etiudy chopinowskie, łzy gorzkie, BORówki czujne, TVN24 na pełnym zbliżeniu każdego ruchu trumny itp. (swoją drogą powinienem był zrobić zdjęcie ich wozu transmisyjnego co zaparkował między nagrobkami, a cały sprzęt kameropodobny rozłożył na czyimś Ś.P. nagrobku. Nie żeby to pewnie temu Ś.P. przeszkadzało ale mohery miałyby używanie. Pozdrawiam mohery czytające tego bloga).

Ale pośród całej tej uroczystości był też moment magiczny. Minęło dobre 30 minut mszy polowej, trumna spoczywała na środku całego tego wydarzenia, a jego zdjęcie umieszczone było na sztaludze w tle. Ksiądz kończąc jakąś głębszą myśl, westchnął i powiedział: "... i nie ma go już wśród nas". W tym momencie jego zdjęcie z impetem spadło ze sztalugi. Błyskawicznie podleciały jakieś osoby z obsługi żeby podnieść je i zamocować solidniej na swoim miejscu.

I choć wierzę w duchy tak samo jak to, że wypadek w Smoleńsku był zamachem to porozmawiać o jednym i o drugim zawsze warto. W końcu amatorski film gdzie dobijają naszych tuż po zamachu jest co najmniej tak niesmaczny jak dowcip o tym, że wchodzi facet do baru w Smoleńsku i mówi zimnego lecha proszę.

Ok. Pójdę lepiej.

18 kwi 2010

Wrócił do domu

Tydzień transmisji uroczystości żałobnych. Tydzień oglądania tego wszystkiego w telewizji, aż do znudzenia. Ale wystarczyło wejść do sali koncertowej kołobrzeskiego ratusza o 22:00 i zobaczyć jedną z tych trumien na żywo, z tak znajomym imieniem i nazwiskiem na jej wieku, przykrytą kilkoma kwiatami i czarnym różańcem, z wartą honorową tuż obok, na wyciągnięcie ręki, by zatrzęsły się nogi i to wszystko wydało się jakoś cholernie namacalne. Zupełnie inne niż zza szklanego ekranu.

17 kwi 2010

Apokalipsa

Z tym wybuchem wulkanu to już lekka przesada. Nagromadzenie symboli aż ciarki przechodzą. Dzwonił do mnie rano ziom, że w mediach mówią, że idzie koniec świata. Chmura układa się ludziom w różne kształty. Jedni widzą twarz, inni kaczkę. I przeczytałem na jakiejś stronie o teorii spiskowej, że ruscy dla nas tacy mili, bo wypakowali trumny bombami. Ta Prezydencka dziwnie ciężka była jak na niewielkiego człowieka. Ledwo tam ją nieśli. Więc przypuśćmy, że napakowali tam nieco trotylu, albo chociaż małą atomówkę. Cała światowa śmietanka w jednym miejscu, jeno bez Putina. Putin siedzi w Moskwie i trzyma w dłoni czerwony guzik.

...

Wiem, wiem nie wierzymy w takie bzdury. I nie protestujcie tam w sprawie tego Wawela jutro. Nie czas i miejsce. Opinie i dyskusje zostawmy w sferze cyberprzestrzennej.

15 kwi 2010

Sebastian


Przeglądałem fotki i trafiłem na zestaw zdjęć, które robiłem przy okazji rozpoczęcia robót na kołobrzeskim stadionie. Jedno z nich niebawem pojawi się w pewnej gazecie. Szkoda chłopaka. Serio.

14 kwi 2010

Mulatu Astatke

20 maja jest koncert tego Pana w Szczecinie na Zamku. Bilety prawie za darmo. Polecam się wybrać. Ja osobiście mam zamiar.





A tu więcej informacji i bilety.

13 kwi 2010

Za daleko to się posuwa

Ok, ulegamy ogólnej magii całej tej katastrofy. Okazało się, że TEN Prezydent był drugim Piłsudskim, godnym Królów tego kraju. Jeszcze kilka miesięcy i wyprzedzi naszego Papieża w drodze do beatyfikacji. Albo mnie pamięć myli albo jeszcze kilka dni przed tragicznym wypadkiem był w oczach większości tego narodu kartoflem.

Z całym szacunkiem dla zmarłego. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie. Jednak NIE na Wawelu.

Jarku, podzieliłeś ludzi.

11 kwi 2010

Nie przepadam za lataniem

Powiem więcej. Nie lubię latać. Mam dość konkretny lęk wysokości prawdę mówiąc. W samolocie zawsze czuję, że nie mam się czego złapać. Kiedy zaczynają się turbulencje w locie, lub co gorsza, zaczyna się lądowanie czy start, kiedy maszyna wykonuje te swoje gwałtowne zmiany wysokości, które pakują ci żołądek do gardła, chwytam się siedzenia. Zamykam oczy. Staram się niby myśleć o czymś innym. Choć najczęściej korzystam ze znieczulenia serwowanego przez stewardessy w postaci drinków. Tak czy owak, czego się nie złapię - spadnie to razem ze mną. I zastanawiał mnie ten zwyczaj owacji po udanym lądowaniu w różnych zakątkach świata. Ta euforia po poczuciu gruntu pod nogami. Tak jakby każdy kolejny lot był wyzwaniem.

Kiedy zapytałem pilota awionetki pocztowej, która ładowała na pokład 4 osoby załogi, kryjąc jak mogłem najlepiej swoje obawy głęboko pod maskę spokojnego człowieka, który to jego lot jako pilota na trasie Jackson - Denver - spytał tylko "licząc ten?". I roześmiał mi się w twarz. Potem zważył nas i nasze bagaże i stwierdził "uf dobrze że nie leci ze mną mój drugi pilot i mam już mniej paliwa w baku, bo prawdopodobnie nie poderwalibyśmy się z pasa startowego".

Kilka lat wcześniej jadąc autobusem do San Francisco usłyszałem, że w katastrofie lotniczej zginęła Aaliyah. Nie mogłem w to uwierzyć. Bijąca wtedy rekordy popularności, świetna śpiewaczka i to tuż po premierze filmu "Romeo must die", ONA, nie żyje, mając świat u swoich stóp, i Bahamy jako docelowe miejsce lotu.

Dziś będąc w Zielonej Górze dostałem wiadomość o tym co się stało i co miało za chwilę stać się wiadomością numer jeden tego dnia każdego Polaka i nie tylko. I pomyślałem, że tragedie, w których ginie większa ilość osób to jedno, a wypadki w których giną osoby, o których można powiedzieć, że w jakiś sposób je znamy to drugie. Bo to tak jakby, za przeproszeniem, rozbił się autobus pełen obsady serialu 'm jak miłość'. Niby to żadna nasza rodzina, czy ktoś komu powiedzieliśmy kiedyś "cześć" ale to osoby, które 'widujemy' prawie na co dzień. I nie mówię tu o parze prezydenckiej, bo to przypadek bez precedensu. Ale ta pozostała 80ka. Mój Boże. Gdzieś ich już widziałem...

Nasz świat się nie zawalił tego dnia. No, nie mój przynajmniej. Miałem plany, które musiałem zrealizować i zrealizowałem. Po drodze do Kołobrzegu widziałem przyjęcia weselne, które po prostu, musiały się odbyć. A ludzie tańczyli. Ziemia kręciła się nadal wokół słońca, choć bez kilku osób, które znam z nazwiska. I z całej tej listy najbardziej utkwił mi w głowie Sebastian. Dla mnie jak najbardziej realny i namacalny z całego tego ambarasu. Człowiek, którego tu i ówdzie spotkałem, zamieniłem słowo i uścisnąłem dłoń. I jakoś ciężko mi uwierzyć, że ich już nie ma wśród nas.

C'est la vie.