Kołobrzeski Spleen

31 lip 2009

Kasa, kasa

Jakby ktoś miał chęć założyć firmę będąc przy okazji facetem przed 25 rokiem życia albo po prostu kobietą (i to ma być równouprawnienie?) i dodatkowo miałaby ona mieć siedzibę na terenie woj. zachodniopomorskiego to jest 40tys. do wyciągnięcia na start :) Od 3 do 7 sierpnia ZARR przyjmuje wnioski. 4 strony wniosku i kasa w dłoni! Ech żeby to człowiek młodszy był!

I w ogóle szlag mnie trafia z tym ZUSem, USem, podatkami, rozliczeniami. No taki najbanalniejszy przykład. Każda osoba fizyczna może sobie odliczyć koszty remontu.. czy raczej.. hmm.. może dostać zwrot różnicy podatku jaka została nałożona na materiały budowlane po wejściu Polski do Unii. Jesteście nadal ze mną? Ok. No i zbieram te faktury, bo coś tam robiliśmy, a każdy grosz należny od USu wyciągać należy (zapamiętajcie tę cenną maksymę). Gwoździe, farba, szpachla, młotek ... no nie wiem, zbierałem na wszystko co się da. I jestem sobie wczoraj u księgowej i się pyta czy już remont zakończony i czy te faktury już jej dam.

Mówię: No już powoli mogę dawać. Mam na farbę. "Nie, farba nie wchodzi". Farba nie wchodzi? "Nie". Ech, szkoda bo to w sumie jeden z droższych elementów tego 'remontu'. Na gwoździe mam też, pędzle, szpachlę. "Nie to też nie". ??? "A tą kuchnię jak robiliście to kupowaliście kuchenkę?" Tak. "I masz na nią fakturę?" Nie, no bo jak, co ma kuchenka do remontu? "No ona wchodzi". A lodówka wchodzi w takim razie? "Nie". Pralka, zmywarka, lampa, okap? "Nie". To czemu kurwa kuchenka wchodzi? W czym kuchenka lepsza jest od zmywarki? "Nie wchodzi, tak już jest". To może szafki kuchenne są uprzywilejowane w takim razie (w końcu mają kuchenne w nazwie to prawie jak kuchenka)? "Nie. O właśnie a na zlew macie fakturę?" Nie, a co? Zlew wchodzi? "Wchodzi". No żesz kurwa czemu zlew akurat? "A na panele masz fakturę?" No na panele chyba mam... Załamka.

Ale wynika z tego, że mam sto faktur, którymi można podetrzeć sobie dupę. Jak robię remont i mam zwrot za materiały budowlane to dla mnie farba jest materiałem i szpachla i gwoździe. Nie będę kupował cegieł i dachówek chociaż kurwa nie jestem przekonany czy one też wchodzą. To cześć i udanego remontu jeśli planujecie takowy.

27 lip 2009

Sunrise 2009 tym razem z zewnątrz

No i po Festiwalu. Jak na złość, po burzowo – deszczowym weekendzie, właśnie mamy pełnię słońca i plażowy dzień. Pogoda coś Sunrise’u nie lubi. W pierwszy dzień imprezy gazety informowały, że zjechało się do nas 23tys fanów muzyki klubowej. Dzień później informowano, że jednak było ich 20tys, a dziś przeczytałem, że kilkanaście tysięcy osób bawiło się w Kołobrzegu. Nie nadążysz. Jedyne co rosło to liczba osób zatrzymanych z narkotykami. Doliczono się 64 osobników z 210 tabsami. Kiepścizna. Tusku legalizuj na własny użytek, bo szkoda tych 300 policjantów, służby celnej, straży miejskiej, prokuratora na telefon i ich 3 dni roboty – a to wszystko za moje pieniądze (jak ja lubię to uogólnienie, czuję się dzięki niemu jakiś taki uboższy i pokrzywdzony na każdym kroku).

Najlepsze z tego wszystkiego to pokazy lotnicze samolocikami RedBulla. Zobaczyć coś takiego na żywo - bezcenne. Za to, w związku z pogodą, stroje festiwalowców jakieś takie bez szaleństw. Widziałem w sumie tylko jedną wartą uwagi, owiniętą w dwa paski lateksu z włochatymi kozaczkami, a poza tym nic szczególnego. Przyjezdne chłopaki tańczące ze sobą od samego rana na osiedlu w strugach deszczu, w kałużach, w klapkach i podkoszulkach, z butelką piwa w rękach, podśpiewując na całe gardło to też bezcenny widok warty odnotowania.

W szpitalu mówią, że też nie odczuli zbytnio. Ja odczułem tylko delikatnie, bo okazało się, że mieszkanie obok wynajmują na lato. I wróciły karczki z blondynami koło 4 nad ranem w sobotę i wdali się w jakąś głośniejszą pogawędkę, gdzie głównym przesłaniem karczka był fakt, że ona jest kurwą ja pierdolę i ci suko jebana we łbie się popierdoliło, a ona starała mu się wytłumaczyć żeby spierdalał, bo jest chujem niemytym, kurwa, kurwa, kurwa cośtam. Rozmowa pełna chaosu, patosu i przesłań wzniosłych. Ale broń boże nie wrzucam do jednego wora całego tego towarzystwa – wierzę, że to tylko jednostki. Sporo tych jednostek ale przy 20tys osób to nawet 5% daje 5tys... 1tys. Don’t hate the playa.

20 lip 2009

Kontuzje, konkluzje

Dzięki koszykówce mam kontuzję łokcia. Dzięki kontuzji łokcia dane mi jest ostatnio rehabilitować się w szpitalu przy użyciu zabiegu co zwie się jonoforeza. Pokój zabiegowy jest duży i smutny, poprzedzielany kotarami, gdzie inni pacjenci poddawani są podobnym leczeniom. Mam wątpliwości co do jakiejkolwiek skuteczności tej metody, ale co zrobić - każą chodzić. Podłączają człowiekowi kable pod łokieć i puszczają serie prądu, co mają pomagać w wchłanianiu się leku. Maszyna wygląda jak wytwór epoki, gdzie wiodącym komputerem był kalkulator, a cała atmosfera pokoju po prostu przytłacza. Chciało się w kosza grać to się ma.

Wyautowanie mnie z ulubionego sposobu spędzania czasu wolnego, zmusiło do odpalenia Colonization ... ta gra ma już 15 lat ... kto by pomyślał. I tak to upłynął sobie sobotni wieczór... i niedzielny (z tego wszystkiego ominąłem największy hit tego weekendu w Kołobrzegu - koncert DODY - o jaaaaaa cieeeee). A za tydzień Sunrise czyli zasłonić rolety, samochód schować do garażu - nie wychodzić z domu, bo grozi utratą cierpliwości w korkach - jednym słowem - kończę kolonizować Amerykę.

16 lip 2009

Pale(nie)


Fajną książkę przeczytałem. Wiem, że wręczę ją moim staruszkom - zagorzałym palaczom. Ciekawe czy się da rzucić, ot tak, bez zbędnych szaleństw.

It's all in your mind :).

Allen Carr - Łatwy sposób na rzucenie palenia (PDF 800kb)

[via Wykop]

15 lip 2009

Meble kręcę po to mam ręce

Kiedy pisałem post o meblach, osobiście byłem przekonany, że przesadzam. Zamawiając meble kuchenne byłem pewien, że przywiozą je w całości. I co mam wam pisać - skręcam je już od dwóch dni i jak tak dalej pójdzie (a tempo mam serio całkiem dobre) to w tym tygodniu tego nie skończę. Zamiast padać po pracy na pysk z gazetką na kanapie, majstruję przy tych cholernych kołkach i śrubkach. Jeszcze kilka takich akcji i zmienię profesję, bo idzie mi coraz lepiej.

I poważnie zacząłem się zastanawiać nad wybraniem się na mecz w ramach EuroBasketu 2009. Bo to już we wrześniu w sumie, a bilety w końcu 'wyjdą'. Bydgoszcz daleko nie jest... Bo oczywiście na mecze Polaków, biletów oficjalnie już nie ma.

Wykrakałem też koncert ziomów na początku następnego miesiąca. Jaaa... Pójdę na koncert hiphopowy! Masakra. To sobie już w tym roku Sunrise odpuszczę :) Muszę wykopać ze strychu szerokie spodnie. Białe makalony mam na co dzień więc spoko.

A dla tych co lubią wypić, z pomocą przychodzi Wikipedia. Nie ma meczu w TV? Nikomu nie urodziło się dziecko? Wpisz w Wikipedię dzisiejszą datę i już masz okazję! Myślisz, że błahą? Dziś np. (15 lipca) 1410r., pod Grunwaldem Krzyżacy ponieśli klęskę w bitwie z armią polsko-litewską Władysława II Jagiełły. Czyż nie warto za to wypić? :)

13 lip 2009

Był ziom, nie ma zioma

Mamy taki przybytek pod Kołobrzegiem co zwie się Bagicz. Jest to monumentalna pozostałość po wojskach radzieckich, stanowiąca niegdyś ich bazę wraz z lotniskiem. Lotnisko jest obecnie ulubionym miejscem do testowania fabrycznych możliwości aut i motorów. Niestety lotnisko nie jest pięknie wyasfaltowane, a składa się z betonowych płyt pełnych niespodzianek typu wyrwy, uskoki i tym podobne, a do tego nie jest w żaden sposób zabezpieczone i z licznych bocznych uliczek w każdej chwili może wyskoczyć rowerzysta, pieszy czy inne auto-moto-coś. Tak czy owak, wypadki w tamtejszych rejonach nie należą do rzadkości.

Wczoraj, podczas leniwej niedzieli, wybraliśmy się z małżonką na wycieczkę rowerową, przecinając po drodze owe lotnisko. A tam klasycznie kilkunastu śmiałków dobijało swoje 20-letnie bmw i ich opony oraz dość spora grupa osób na ścigaczach testowała swoje maszyny. W powrotnej drodze, jakąś godzinę później, na miejscu zastaliśmy karetkę i policję oraz srebrny motor wbity w betonowe bloki kończące pas startowy. Obok leżał ziom przykryty zieloną płachtą.

Historia błaha, trywialna, taka jakich setki co miesiąc serwują nam wieczorne wiadomości. Jednak widząc to na własne oczy odczuwasz to zupełnie inaczej niż w tv - to dzieje się na prawdę - tu i teraz. Chwila wystarczyła żeby 31 letni, jak się później okazało, Norbert osierocił żonę i dwójkę dzieci.

Był ziom, nie ma zioma.

12 lip 2009

Sezon nad morzem w Polsce



Podobno Międzyzdroje bardzo się wkurzyły. Ale nie oszukujmy się. Patrzę za okno codziennie mając 100m do morza i jeszcze taka pogoda się nie trafiła żeby wybrać się nad jego brzeg. Sorry. Cała prawda.

10 lip 2009

To było tak...

Jako, że film, o którym wspominałem nie spełnił moich oczekiwań więc przedstawiam relację zdjęciową ze ślubu.

Trzeba było się ładnie ubrać, zęby umyć, włos zaczesać...


W kościele posiedzieć, kilka słów do mikrofonu powiedzieć...


Zatańczyć pierwszy taniec, a potem kilka kolejnych...


Podobno ona była temu winna i pocałować mnie powinna...


I kto ma fingla, no?



... i tak to właśnie było ze szczegółami.

9 lip 2009

Zrób to sam

Kochane sklepy meblowe. Kuszą swoimi pięknymi szafkami, komodami, łóżkami. To wszystko, aż się świeci i woła: weź mnie do domu – jestem twoją meblościanką. I zamawiam w tym to meblowym taką, powiedzmy, szafkę na buty do przedpokoju. Mała, zgrabna, skromna - moja szafeczka na makalony. I przyjeżdża, długo wyczekiwana, w środku nocy (via wpis przedostatni) i otwieram karton, a tam co? Granatem mi ktoś tę szafkę rozpierdzielił? A może to jakaś pomyłka i te deski i kilka śrubek to czyjś parkiet, omyłkowo na mój adres przesłany? Jakbym chciał zestaw małego majsterkowicza to bym sobie kurwa kupił miesięcznik Mały Modelarz. No ale nic. Każdy meblowy, bez wyjątku, skazuje mnie na wykazanie się, że to ja jestem głową rodziny, facetem z krwi i kości i nie ma dla mnie tajemnic jeśli chodzi o śrubki, kołki, wkręty itp.

Mało tego. Każdy z nas, facetów prawdziwych, powinien bez zająknięcia umieć odczytać rysunek techniczny, zwany także ‘instrukcją montażu’, która zwykle serwowana jest na kiepsko skserowanej kartce A4, gdzie na jednym obrazku znajduje się dokładny schemat złożenia tego ustrojstwa z 98 śrub, 16 kawałków desek, 60 drewnianych kołków itp.


Nic więc dziwnego, że jednym z pierwszych zakupów każdego faceta w nowym mieszkaniu winien być młotek, kombinerki i zestaw śrubokrętów. I znów spać poszedłem o północy, bo półtorej godziny bawiłem się w Pana Montera.

Wnioski z całej tej akcji są takie, że kupując mebel w sklepie kupujesz także wartość dodaną. Satysfakcję i męską dumę, która dopada cię, gdy widzisz, że z całego tego chaosu udało ci się WŁASNORĘCZNIE stworzyć coś tak pięknego :)

8 lip 2009

Kilka wskazówek na dziś i jutro

Nie kupujmy
marzeń
jak mebli,
nie bądźmy
zanadto
przebiegli,
nie wstydźmy się własnej nagości,
tylko dajmy, dajmy, dajmy się zaskoczyć miłości.

Nie paktujmy
z panem Bogiem,
z panem diabłem,
nie mówmy,
że jest głupie,
to co nagłe,
zamknijmy stare życie
na klucz, na dwa,
wystarczy spuścić ze smyczy
to słowo "ja", "ja", "ja"...

Nie kupujmy
nieba
na kredyt,
nie planujmy
szczęścia
ni biedy,
nie grajmy w dwa życia jak w kości,
tylko dajmy, dajmy, dajmy się zaskoczyć miłości.

7 lip 2009

Dobry sąsiad

Jak długo można sprawdzać cierpliwość sąsiadów? Wiadomo, że najważniejsze jest pierwsze wrażenie, więc postanowiliśmy wejść do nowej wspólnoty wręcz niezauważeni. Miało obyć się bez remontów, hałasów – generalnie nie chcieliśmy mącić harmonii sąsiedzkiego spokoju jaki panuje na tej wsi. Ale potem wpadł pan od podłogi i zaczął piłować deski. Potem drugi z hukiem wypierdzielił okno. Następny miał wywieźć z mieszkania stare kanapy… ale jak pojawiliśmy się po trzech dniach na osiedlu okazało się, że majestatycznie okupują śmietnik i dwa miejsca parkingowe. Telefon do zioma i ‘Panie co to ma znaczyć, czemuś nie wywiózł tych kanap?’. ‘Ano bo jak wynosiliśmy kanapy to zaczepił nas jakiś facet i mówi żeby to zostawić, a on to zabierze sobie’. No tak. Świetnie. To sobie zabrał.

Dodatkowo mamy ostatnio do czynienia ze sklepami typu Media Markt, Euro Agd, Abra, Castorama itp. i ich opcjami ‘na dowóz’. No to jest dopiero rewelacja. Zwykle wygląda to tak, że szanowni sprzedawcy oświadczają, że dowóz będzie między 15:00, a 20:00. Człowiek ustala sobie więc jakiś tam harmonogram dnia i w trakcie jego realizacji około godziny 13:00 dzwoni wesoły Pan dostawca, mówiąc: ‘Stoję pod mieszkaniem z Pana lodówką’. I wtedy cały ten misterny plan idzie w pizdu, bo właśnie miałem w opcji zjedzenie obiadu, gdyż żołądek wywraca się do góry nogami po ostatnim posiłku o 8:00, a muszę zapieprzać w zupełnie nieplanowanym kierunku z prędkością światła.

Można powiedzieć, że dostawcy raczej działają mi na nerwy, niż moim sąsiadom, ale przykład dnia wczorajszego unaocznia ogrom tragedii. No bo harmonogram dnia prosty: o 16:00 ma przyjść hydraulik puścić rurę przez ścianę do sąsiedniej łazienki, o 19:00 Pan informatyk ma podłączyć sieć, a do 20:00 powinna przyjechać kanapa. Pan informatyk wpada sobie radośnie o 15:30, bo zapomniał w sumie, o której miał być ale to w końcu informatyk – bezszelestnie załatwia sprawę. O 20:00 wpada Pan hydraulik, któremu telefon rozładował się już o 15:00, bo dzwoniłem co 20 minut rzucając kurwami do jego ‘niedostępnego abonenta’. Pan hydraulik ma ze sobą wiertarkę wielkości średniego rozmiaru kafara lądowego z napędem gąsienicowym, tudzież wibromłota pneumatycznego. Tym to urządzeniem, podczas gdy na dworze ćwierkają ptaszki, a trzymiesięczna sąsiadka układana jest właśnie do snu, postanawia wywiercić dziurę w ścianie na wylot, co przy okazji kończy się wypadnięciem kawałka ściany wielkości cegły. Ok. Zaszpachlujemy przecież. W sensie MY, bo nie Pan hydraulik. Ten ma za zadanie jedynie podłączenie zmywarki. A to, że w konsekwencji pozbawieni zostajemy kibla, bo poszła nieopatrznie jakaś uszczelka, to inna sprawa. Dziś ma naprawić. Boże zlituj się nad fachowcami. No ale ostatecznie docieramy do Pana dostawcy kanapy. Pan dostawca zjawia się o godzinie 23:30. Dowiadujemy się o godzinie jego dotarcia koło 22:00, bo ma ‘kłopoty techniczne’. I tak, w środku nocy, razem z kolegą, rozpoczynamy walkę z zestawem wypoczynkowym, który okazuje się ważyć tonę i za chuja nie ma jak go porządnie chwycić. Klatka schodowa dostojnie niesie delikatne kurwy, sapania, obijania się o ściany, żołnierskie przysięgi (na zasadzie: już nigdy kurwa w życiu, zastrzelę tych dostawców itp.), kojąc do snu kochanych sąsiadów, na których pierwsze wrażenie zostało wywarte dosadnie.

Z pozdrowieniami,
Nowy sąsiad spod siedemnastki.

6 lip 2009

Ach, co to był za ślub!

Warto by było podsumować to bądź co bądź istotne wydarzenie. A więc owszem – powiedzieliśmy sobie TAK w obliczu kilkudziesięciu świadków. Samo wesele było skromne, a ludzi ledwie ponad pół setki. Wszystkim nieobecnym, których ze względów finansowych nie byliśmy w stanie zaprosić oznajmiam, iż ostał się cały kartonik weselnej gorzałki i jeśli pojawicie się w tych stronach serdecznie zapraszam. Nasze małe gniazdko udało się już zaopatrzyć w piekarnik i pralkę, a dziś nawet kanapa ma się zjawić więc będzie na czym usiąść. Kieliszki pożyczymy od sąsiadów.

Wracając do uroczystości to odzew po imprezie bardzo pozytywny. Goście docenili luz, humor i całą reżyserię wydarzenia. Podobno dopięte na ostatni guziczek. Osobiście najlepsze wesele na jakim byłem ;) Z krótką relacją zdjęciową czekam do końca tygodnia, gdyż liczę na film, a jego istotny fragment zamierzam tu umieścić. Bez niego, wydaje mi się, że relacja może okazać się zbyt ‘goła’. Brak fotek na naszej-klasie to również konsekwencja tego, że swojego bloga stawiałem i nadal stawiam na pierwszym miejscu. Tak więc do napisania…

ex kawaler :)