Kołobrzeski Spleen

30 kwi 2008

Majowe sprawy

No. Jestem. Żeby nie było. Muszę zacząć od tego, że ziom ze stolycy wziął mnie na małą lekcję squasha, bo nam taki przybytek niedawno w metropolii otworzyli. Muszę powiedzieć, że takich dwudniowych zakwasów w tak przedziwnych miejscach jeszcze nie miałem. Też należy zaznaczyć, że po 15 minutach gry spłynąłem potem jak mała Niagara i myślałem, że to moje ostatnie minuty życia ale jakoś to poszło. Przeciwnik mnie poczęstował kilka razy takimi szczurami przy samej ściance, że musiałem się wyciągać jak struna i stąd pewnie te całe bolączki, ale spoko już żyję – kuracja piwna dała pozytywne efekty :D

A poza tym jeszcze tylko powiem, że 6ego maja ruszają nabory o dofinansowanie z Unii dla przedsiębiorców. Czy wiesz o tym? Czy skorzystasz? Ja się postaram, bo warto :D

A teraz majówkę czas zacząć…

23 kwi 2008

Co tam w trasie

Nawiązując do poprzedniego wpisu – jednak znalazłem ten numer Skorupa i są realne szanse, że jednak pojawi się na płycie. Płyta oczywiście wydana będzie sumptem jej twórców i znajdzie się na niej 15 gorących tracków :D Reszta info w miarę postępu prac.
Odezwał się też skład, do którego mam niemały sentyment, a mianowicie Gang Agi. No aż żal czegoś dla chłopaków nie zrobić. Pomyślimy :D

Wczoraj udowodniłem sobie, że da się zrobić w jeden dzień rundkę do Warszawy i z powrotem. Wyjazd o 4 nad ranem, konferencja na miejscu 3 godzinki, spotkanie z ziomem i do domu. Łącznie 15 godzin w samochodzie. Miód. Kocham te polskie drogi. W sumie tylko jedna sytuacja kryzysowa już koło 21:00 wyprzedzanie tira na drodze gdzie generalnie się ciężko zmieścić dwóm samochodom i okazało się, że pobocze się zapadło w jednym miejscu. No nic. Chwile grozy jak cię nie zabiją to cię wzmocnią. I jak zwykle gratuluję tym co na podwójnej ciągłej pod górkę mówią sobie – ‘ja nie dam rady?’ – i zaczynają wyprzedzać sznur samochodów – jesteście tacy bohaterscy!

I weekend majowy przed nami Panie i Panowie. Jakiś atak nad morze? Mamy pogodę, zimne lody, piwko i smażoną rybkę wprost z Bałtyku (a raczej wprost z zamrażarki ale to inny temat). Tak czy owak mam plan zapakować rower na auto i pojechać w okolice Rewala stestować ich trasy rowerowe. Polecam. Znaczy polecam nie wiedząc co polecam ale się dowiem to powiem czy było warto.

A dziś hit bo Barcelona z Manchesterem, nie? Ale obstawiać coś mi się odechciało lekko, bo bukmacher zgarnął swoje z nawiązką ostatnio. Oh well…

17 kwi 2008

Bukmacheeeeeeeer

No i wszystko wróciło do normy – bukmacher zaczyna podrzucać świnie, szczególnie jeśli chodzi o turniej ATP i inne tenisowe cuda. Wczoraj Kotwica przegrała swój pierwszy mecz play-off z Turowem ale ja uparcie stawiam na nią, bo jeśli chociaż jeden mecz wygra, w co szczerze wierzę, to i tak się odbiję :D Tak więc dziś kolejne podejście – do boju chłopaki!

Dostałem też info od mojego człowieka Skorupa, że skończył pracę nad płytą i wysyła ją do masteringu i żebym podesłał ten nasz wspólny numer do obróbki. No tak. I siedziałem cały wieczór w poszukiwaniu ww. numeru ale się do niego nie dokopałem. A taki mógłby być miły akcent kończący karierę muzyczną i chyba dupa z tego będzie. No ale mam jeszcze do przerzucenia górę płyt. Może się uda. Choć szczerze wątpię.

Nie mogę też nie wspomnieć o projekcie pensjonatu co go już powoli kończymy i coś się z niego wyłania. Zaczyna to mieć ręce i nogi. Tyle, że weź teraz tego klocka zbuduj. Idę strzelić coś w lotka, bo bukmacher taki hojny nie będzie. Ma ktoś wolne dwa i pół balona? :D




Wszystkie prawa zastrzeżone. www.architekt.kolobrzeg.pl.

15 kwi 2008

A tymczasem...

Ho ho ho … Dawno mnie nie było to jestem. Na zasadzie „dzwonię do ciebie, bo niestety nie mogę z tobą rozmawiać”. Gdzie byłem jak mnie nie było? Zacznijmy od dupy strony…

Bukmacher wciągnął mnie na nowo. Skusił tym, że dostanę 50% dodatku jak wpłacę stówaka. No to mówię masz dziadu i wypłacaj siano. I wypłacił i muszę przyznać, że dzieje się jakieś podejrzane oszustwo. 90% kuponów wchodzi jak w masło. Żadnych niespodzianek, żadnych szaleństw i przez te obstawki oglądałem ostatnio jakąś ligę włoską w TV, o której mam mgliste pojęcie i krzyczałem Gatuso strzelaj na pełnej kurwie! Potem wyrwałem sobie pół funta kłaków z głowy oglądając jakieś spotkanie w ramach ULEB Cup gdzie grało… w sumie nie wiem co grało ale wygrało to co wygrać miało. A wczoraj Radwańska machnęła Domachowską na pewniaczku w WTA i jesteśmy In de gejm.

Na weekend mały wypad do Koszalina i zakupy w tym hit sezonu ‘fotel biurowy DYREKTOR’. Jak siadam na nim przed komputerem to czuję się najważniejszy w promieniu kilometra. Potrzeba mi jeszcze osobistej sekretarki do kompletu. Ale to z czasem.

Tymczasem w niedzielę wyszło mega słońce i zrobiliśmy z piękną 20km naszymi nadmorskimi rowerowymi ścieżkami off-roadowymi – miód. Dajcie mi tę wiosnę.

I narodził się 4.04.2008 mój psi następca. Też owczarek niemiecki. Musi zacząć przypominać psa, a nie szczura i będzie można go przejąć. Będzie na maj. I dobrze, bo Szok się w grobie przewraca widząc te hordy kotów biegających po jego posesji. Wasz kres jest blisko.

A ten tydzień to pasmo szkoleń od Szczecina po Koszalin tak więc nie ma mnie – zbieram życiowe doświadczenie. Hasta luego amigos.

4 kwi 2008

Sprawozdanie tygodniowe

Wpis powinienem zacząć pewnie od stwierdzenia, że 'już był w Tajlandii, już witał się z gąską', ale nie będę tego tematu rozwijał, bo musialbym spiewac jak kibice Kotwy do Prezydenta miasta 'O-biet-nice bez po-krycia'.

Jednym słowem palcem po mapie pojechałem już na deskę do Włoch, na Teneryfę na windurfing i na generalne dupoleżakowanie w okolicę Malezji. Wiesz jak jest - zawsze coś. Poczekam na sezon w Kołobrzegu czyli z cyklu jak nie ty to wakacje do ciebie przyjadą. Zmrożę sobie jądra w Bałtyku - ach już się nie mogę doczekać.

I siadłem wczoraj do kompa z misją, że robię porządek z bitami, ładnie je segreguję, zgrywam na płyty i że tak powiem urzędowo kończę z muzyką, bo formalnie już to zrobiłem - nie oszukujmy się. Dostaję jeszcze sporadyczne propozycje współpracy ale mimo szczerych chęci - życia mi na to nie starcza ostatnio. Tyle, że jak siadłem do tego, zobaczyłem jaki to ogrom pracy i jeszcze jak ten komputer mieli w poszukiwaniu zaginionych sampli, bo burdel na dysku klasycznie to chyba wezmę to i spalę wpizdu i tyle będzie z moich dokonań muzycznych - mgliste wspomnienie.

Stałem się też w miedzyczasie ziemskim właścicielem. A ziemia zabudowana nawet. I czekam aż zrobi się lekko cieplej i będę swoją letniskową rezydencję remontował. Mam co do niej daleko idące plany. W każdym razie jak będzie ciepłe lato zapraszam na jakiegoś grilla, rozmowy przy kominku czy tam inne przyjemności. Póki co nie mogę się doczekać żeby to wszystko doprowadzić do porządku, położyć podłogę na poddaszu, ocieplić dach i tam takie różne. Mały majsterkowicz mi się włączył. Może jakaś fotorelacja nawet się da opracować :)

Sportowo to zaczęły się pre-playoffy w kosza. Kotwica doprowadziła na wyjeździe do dogrywki, a pod koniec dogrywki znów był remis i nasi rzucili za 3 w ostatniej sekundzie meczu... i trafili. Ale musiał być show. No a jutro mecz u nas i jak wygramy to BPS Basket odpada. :) Koootwica! :D

A no i odpaliłem swój rowerek. Chwila wiosny do nas zawitała kilka dni temu i normalnie - dajcie mi więcej!

Hasło na dziś: 'na chuj mi twoje kwiaty, twój pierdolony bez'.

I na deser PRZEMISTRZ: Królik samobójca.