Kołobrzeski Spleen

28 mar 2008

Get busy



Czyli, że nowy album The Roots nadchodzi i czuję, że jak zawsze lekko zamiesza.

26 mar 2008

Bom bidi bom hir aj kom

Piękną zimę mamy tej wiosny, czyż nie? I to jeszcze taką, że ani bałwana nie idzie ulepić ani na leżaku się wyłożyć. Ani w tą ani w tą. Pogoda jest jak cienX – wiecznie niezdecydowana.

A tymczasem w piątek byliśmy na meczu AZS-u z Górnikiem i byliśmy jedynymi kibicami Górnika na hali. Była nas silna szóstka i jak Górnik trafiał punkty było nas słychać w tej ciszy. Troszkę nieswojo było ale jak AZS uzyskał już dwudziesto punktową przewagę kilka osób w naszej okolicy nagradzało brawami co lepszą akcję Górnika. Jak pod koniec meczu przewaga stopniała do 3 punktów, a my tam wręcz skakaliśmy ze szczęścia to już nikt nas nie wspierał :). No ale koniec końców AZS wygrał i tak to się wszystko skończyło. Winiu przylutował 11 punktów w pięknym stylu tak więc całkiem spoko.

A dwa dni później ruszyliśmy z Winiem, Bercią i ich nadal świeżym nabytkiem – Paulinką na spacer. Spacer był tak intensywny, że po powrocie do domu padłem. Nie było nas dobre 3 godzinki, z czego jednak przeważającą część spaceru spędziliśmy w niedawno otwartej kawiarence u Mrożków. No i całkiem spoko, bo dobry ciepły jabłecznik z lodem i herbatka jakaś fachowa więc wróżę im udanego interesu. Szczególnie, że tyle znajomych się tam nagle nazbierało, że w szoku.

Szczęśliwa rodzina W. wygląda tak:

Natomiast T. Mrożek z Paulinką wygląda tak:

20 mar 2008

Białe święta

No i nadciąga koniec mojego tygodnia. Bo sobie wolne na piątek załatwiłem więc I’ll be gone till November. Cztery dni wolnego. Toż to jakaś rozpusta. I na jutro już planowany wyjazd na mecz AZS Koszalin – Górnik Wałbrzych. Będziemy pewnie jako jedyni kibice wspomagać Górnika. Winiu tu już wejściówki załatwił tak więc na VIPie włazimy i drżyj Koszalinie. „Koszalinek, Koszalinek / dwie ulice, jeden rynek!” :).

Ze spraw techniczno – klimatycznych to jakby ktoś nie wiedział to mamy wiosnę. Ale ustawową. Ustawy nie mają przełożenia na naturę. I’m dreaming of a white Eastern. No ale teraz to już będzie z górki. Jaja się pomaluje i zaraz nadejdzie ten piękny okres dla ciepłolubnych. Zaliczam się więc czekam niecierpliwie.

Ale zanim te wszystkie wiosny to na 90% ruszam na kolejny podbój lodowców 28ego marca. Tym razem lodowiec w słonecznej Italii. Deski jeszcze nie zdążyłem dobrze zakopać na strychu, a tu już taka propozycja znikąd. Cholera. W tym tempie zostanę drugą Jagną Marczułajtis. No ale co tam. Nic tylko się cieszyć. Szczególnie, że to kolejny wyjazd z serii dobrze smakuje niewiele kosztuje.

W każdym razie - Keep ya head up – mamy wiosnę.

19 mar 2008

Pierdu pierdu



Się trochę upolityczniam chyba...

18 mar 2008

Szkolenia, szkolenia i wybory w USA



I w sumie Yeah dla marketingu politycznego. Na poziomie. Ziomie.

Człowieku ja dwa dni na szkoleniu i bez sieci i kompa i nie piszę i żyję intensywniej z każdym dniem. I Samsunga mi przysłali, bo wymieniam telefon i jest normalnie najgorszym badziewiem ever. To już druga z rzędu komórka, której wybór okazał się kupą. Może nakręcę jakiś poczytny filmik na jutuba z crashtestów komórek o ścianę. Na zasadzie, że Samsung mimo bycia kupą może dostać 5 gwiazdek za bezpieczeństwo. Jak Volvo czy coś. Nieważne. Dobranoc.

14 mar 2008

Nikony

No i piknie. Miałem swojego czasu aparat Fuji Finepix ileśtam… zresztą mam go nadal w szufladzie tylko już za bardzo nie chce się ze mną komunikować. Coś mu akumulator na długo nie starcza mimo, iż kupiłem swojego czasu nowy. No ale nic to. Aparat służył długie lata i został zakupiony w czasach, gdzie o cyfrówkach nie było jeszcze tak głośno. Nie raz za przeproszeniem jebnął o solidny beton czy przeżył inne wodno – powietrzne szoki. Generalnie – czołg. Ostatnio zakupiłem jego zmiennika … jakiegoś Nikona. Nikon spisywał się całkiem słusznie, tylko jakość zdjęć nie do końca przemawiała do mnie. Kilka tygodni temu postanowił wykonać fikołka z wysokości około metra wprost na żużlową nawierzchnię i odmówił wykonywania wszelkich komend. Wczoraj odezwał się pan z serwisu Nikona, któremu przysłałem felernego skurczybyka, że koszt naprawy to 550zł. Noooo, normalnie polecam. No nic. Muszę więc kupić jakiś inny, nowy model i tym razem będę kierował się wytrzymałością na życiowe upadki. Szajs i tyle. Może ktoś ma jakiegoś typa, bo wybrać coś z oferty tych wszystkich firm nie tak łatwo. Za dużo tego.

11 mar 2008

Faja Mikołaja




Może i dziś bez większego przesłania ale przynajmniej śmiesznie:)

10 mar 2008

Czy czujesz wiosnę?

„Kobiety są jak sytuacje podbramkowe – niewykorzystane się mszczą” :)

To tak tytułem wstępu za zaległego 8 marca. Kwiatek dla was drogie Panie, moc zdrowia i gromadki rozwydrzonych bachorów. Bez was świat nie miałby sensu.

A ja jak to się mówi więcej żyję, mniej piszę. Przycisnąłem temat powiększania cyców na sezon, bo mi wiosną zawiało, a forma leży. Wczorajszy spacer po nadmorskiej wiosce zwanej Grzybowo był jak zapowiedź lata. Coś tam wisiało w powietrzu. Generalnie warunki już bardzospoko tylko zabrakło hordy turystów w slipkach z dmuchanymi krokodylami i mieszanego zapachu smażonej ryby i kręconego loda. Ale już czuć, że dmuchane kaczuszki czają się za rogiem.

A czy ty już zaplanowałeś swój urlop na te lato? Kupiłeś już parawan i łopatkę co by się okopać w drobnym bałtyckim piasku? Kwatera u Pana Mariana już zarezerwowana? No już starczy tej zimy dajcie mi te kołobrzeskie tropiki!

I mamy już oficjalnie stażystkę w Pracowni. I ledwo ogarniamy. I z weekendu na weekend mam coraz więcej roboty, co oznacza chyba, że firma się rozkręca i chyba powinienem się cieszyć, a się nie cieszę, bo nie mam czasu żeby nic nie robić co mam we krwi i co uwielbiam:) Ale jeszcze przyjdzie ten czas, że będę robić nic … nic będę robić. To się chyba emerytura zwie :) Ale – zleci jak z bicza strzelił.

3 mar 2008

Co to był za bal!

No to się działo Panie w ten łykend! Nie wiem od czego zacząć, więc klasycznie zacznę od dupy strony. Był mecz gwiazd ale to już w niedzielę i mecz był bardzo efektowny. Kto widział ten wie, a kto nie widział niech żałuje. Mogli sobie odpuścić tą Kasie Nova i Stachurskiego no ale niech im będzie. Grunt, że koszykarskie widowisko spoko. Pluta jest normalnie bogiem rzutów za trzy, a konkurs wsadów zdecydowanie na wysokim poziomie.

No ale dzień wcześniej imprezka rodzinna w lokalu i wjechał schabowy z żurem a potem już jechała tylko wódzia i generalnie jak zaczęło się o 16:00 to skończyło się o 22:00 i o tej godzinie już przetransportowałem się wprost do łóżka tak więc w niedzielę pobudka poranna, kulturka i dużo cytryny i jakoś żyłem. No ale wypić z wujem i dziadkiem – bezcenne.

I jeszcze w sobotę z rańca małe obmiary w terenie na zasadzie radosna praca architekta. Czyli wesoła piwnica bez ogrzewania i prądu i my tam z latarą i miernikiem. No ale patrzę jest okienko tylko zabite dechami, mówię zerwę dechę i będzie trochę światła. I już chciałem wtykać palec w tą szparę i urywać skurczybyka ale coś mi tam jakoś nie grało. To mówię poświeć mi tu tą latarą z łaski swojej. No i temat zaraz rozświetlony, a tam szczęśliwe gniazdo piwnicznych robaków takich pancerników milutkich więc dobrze, że tam palucha nie wtykałem, bo fanem nie jestem.

A tymczasem w sobotę pod klubem Antidotum, niejaki Krzystof dostał w tubę, bo było małe nieporozumienie i wylądował w szpitalu i dwa szwy bez znieczulenia, no ale on już znieczulony więc bezboleśnie upiększyli mi zioma. A mówią, że już w tym kraju nic za darmo dostać nie można...